Winged
Shinigami(bóg śmierci).
Joined: 12 May 2009
Posts: 50
Read: 0 topics
Warns: 0/5
|
Posted: Sat 23:03, 23 May 2009 Post subject: Perfekcyjny Obłęd cz2. |
|
|
Postacie:
Wcześniej opisane:
Wasen
Kimto
Evel
Nowi bohaterowie:
N/A
Ostatnia cześć poprzedniego fanficka:
Kimto:"Nazywam się Kimto a moja ranga to czarna peleryna, a twoja?"
Wasen wyciąga z kieszeni w bluzie kawałek białego materiału który nie mógł być nawet porównywalny z z tym co miał na sobie Kimto ani pod względem wielkości, rodzaju materiału, a tym bardziej randze.
Perfekcyjny Obłęd cz2:
Z stacji odjechał pociąg, pozostawiając całkowicie pusty peron. Kimto widząc że jego ranga jest dosyć niska nie chciał go zniechęcać w rozwijaniu swoich umiejętności, a zarazem odczuwał niechęć do takich ludzi. Przez swoją odmienność został odrzucony przez większość pospolitego społeczeństwa, nie był w stanie zrozumieć dlaczego właśnie tak się stało.
Kimto:"(Chyba powinienem powiedzieć coś co go podniesie na duchu, nie muszę, ale...)Nie liczy się ranga tylko to co chcesz osiągnąć w życiu."
Powiedział to uśmiechając się. Wasen był zdziwiony jego zachowaniem.
Wasen:"(Coś chyba jest nie tak, chyba po prostu sobie żartuje) Powinniśmy już iść nie chcę się spóźnić."
Udali się do instytutu, po drodze Wasen pokazał cześć miasta dla Kimto, jednak większość drogi spędzili w milczeniu. Zdecydowanie nie pasowali do siebie. Niebo się już całkowicie rozpogodziło, było widać tęcze pełną kolorów, jednak wzbudziła ona w bohaterach tylko jeszcze większe rozterki nad tym jak to by było na miejscu tego drugiego. Po drodze widzieli nie zadbane blokowiska i bogate wille. Kimto zazdrości spokojnego i normalnego życia dla Wasena.
Kimto:"(Jak oni sobie radzą, żyją normalnie z dnia na dzień nie przejmując się wyższymi sprawami już wiem)"
Kimto zdejmuje swoją pelerynę składa w kostkę i chowa tak samo jak zrobił to wcześniej Wasen.
Wasen:"Dlaczego schowałeś swoją pelerynę?"
Kimto:"Bo nie mam powodu by się tym chwalić..."
Jego głos zadrżał bo w sumie to było przeciwne temu co wydawało mu się słuszne. Kimto zamyślał się przez chwilę czy na prawdę o to mu chodziło. Kiedy mijali ulicę Spokojną, podeszło do nich 5 gości w kapturach, ubranych w czarne dresy. Stanęli im na drodze. Był bardzo zdziwiony, jeszcze nie wiedział o co im chodzi. Wasen staną za jego plecami.
Wasen:"Nic od was nie chcemy i nie mam ognia ani kasy(Ops chyba nie potrzebnie powiedziałem o kasie.)"
Jeden z typków rzucił się na Kimto. Wymierzył uderzenie z pieści prosto mu w twarz. Zapewne dlatego że wyglądał na drobniejszego od Wasena.
Kimto:"(Dlaczego nas atakują?)"
Odruchowo zrobił unik w prawą stronę. Stojący za nim Wasen nie zdążył zareagować. Został uderzony w splot słoneczny, a uderzenie było wystarczająco silne żeby go przewrócić na chodnik. Nie mógł przez chwile złapać oddechu.
Kimto wykonując serię uników podszedł wystarczająco blisko by móc zadać silne uderzenie.
Kimto:"(Po szybkości i stylu walki mogę ich określić na pierwszą rangę, ale dlaczego zakatowali kogoś o swoim pokroju?)"
Szybkim ruchem złapał go za gardło podnosząc do góry i powoli miażdżąc mu krtań. Złodziejaszek próbował się wyrwać jednak nie miał wystarczająco siły, z całej siły ścisną jego rękę która go trzymała w powietrzu i błagał o litość, zaczynał mieć problemy z oddechem. Wszyscy jego towarzysze widząc siłę i szybkość Kimto szybko się ulotnili. Wasen wstał, szybko podbieg do nich i złapał Kimto za rękę którą trzymał rzezimieszka.
Wasen:"Już wystarczy chyba nie chcesz go zabic!?"
Kimto:"(Ja miał bym kogoś zabić? za takie coś?)Nie"
Odpowiedział spokojnym głosem. Szczególnie nie zwracając uwagi na Wasena. Postawił na ziemi złodzieja i pozwolił mu odejść.
Kimto:"No, wiesz nie miałem zamiaru go zbijać, po prostu chciałem mu pokazać, że to jest złe"
Wasen:"(Nie chciał bym nigdy z nim walczyć)"
Wasen poczuł dziwny deresz na plecach, poczuł nie chęć do Kimto. Rozmyślał na tym czy był by w stanie zabić kogoś z takim spokojem nie przejmując się niczym.
Wasen:"(Walka nie była równa nie musiał tak robić)"
Wasen nagle zdał sobie sprawę że do wykonania jego zadanie nie zostało zbyt wiele czasu. Spojrzał na zegarek 14.25. Instytut znajdował się przed nimi. Był to dosyć spory 2-piętrowy budynek. Odnowiony, pomalowany na biało. Najbardziej rzucającym się elementem na białym tle budynku były metalowe kraty na parterze oraz wystające liczne anteny na budynku. Dookoła znajdował się niewielki kawałek ziemi na którym rosły małe drzewka. Na niemal całym ternie instytutu znajdował się ładnie ułożony i zadbany chodnik.
Wasen:"To tutaj zaczekaj chwilę"
Wasen szybko wszedł do środka i odebrał kopertę. Wewnątrz ośrodek wyglądał jeszcze lepiej niż mogło to by się wydawać, znajdowały się w nim liczne upiększenia takie jak wspaniałe ozdobne lampy, błyszcząca się podłoga ułożona z drogich kafelek, złote klamki w białych drzwiach, wygodne fotele i szklane stoliki. Koperta którą otrzymał była dosyć mała z czerwonymi paskami po bokach. Znajdował się na niej adres ul.Mglista 15 i imię Evel. Wasen wyszedł z budynku i podszedł do Kimto.
Wasen:"Dzięki że zaczekałeś, zostało mi jeszcze..." Spojrzał na zegarek "...3 minuty, coś mi się wydaję że nie zdążę na czas."
Szybko ruszyli w stronę willi Evel, biegnąc Wasen nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki wiozącej piasek. Kierowca przyglądał się mapie którą położył na kierownicy i nie było szansy że go dostrzeże. Kimto podhaczył go zanim zbliżył się do przejścia. Odległość wynosiła ok. 2-3 metrów. Wasen upadł a ciężarówka przejechała tuż przednim, obsypując go kurzem i piaskiem.
Wasen:"Tfu, nie mogłeś mnie porostu ostrzec?"
Wasen czuł ze zaraz nie da rady z nim wytrzymać. Kimto widząc jego zdenerwowanie próbował się usprawiedliwić.
Kimto:"Nie zdarzył byś się zatrzymać, a ja byłem za daleko żebym mógł cię złapać cię"
Kimto wyciąga rękę żeby pomóc dla Wasen, jednak ten uważa że został pod haczony, bo przecież tak było najwygodniej dla Kimto. Sam szybko wstaje otrzepuje się i udaje, że wszystko jest dobrze. Jednak jego nerwy zaczynają mieć granicę gdy spogląda na zegarek. Nie chodzi o godzinę tylko o to, że szkiełko jest pobite. Przez chwilę na jego twarzy widać gniew.
Wasen:"Dziękuję, że mi...pomogłeś!?"
Sardonicznie się do niego uśmiecha i dodaje
Wasen:"Nic się nie stało to BYŁ tylko stary zegarek"
Stara się wrócić do równowagi, w końcu to on go uratował, ale jest tego pewien, że nigdy nie znajdzie porozumienia z kimś takim. Szybko docierają na ulicę Mglistą 15. Wasen ostrożnie podchodzi do bramy i naciska dzwonek.
The post has been approved 0 times
Last edited by Winged on Sun 1:23, 24 May 2009; edited 12 times in total
|
|