Umarlak
Rekrut
Joined: 04 Jul 2009
Posts: 3
Read: 0 topics
Warns: 0/5
|
Posted: Mon 16:00, 06 Jul 2009 Post subject: Niewolnik, III |
|
|
Zapraszam do czytania i oceniania
Ailegh obudził się koło ósmej rano. F'aivg nie spał i siedział na swoim śpiworze. Khajiit spojrzał na Redgarda i uśmiechnął się.
- Już nie śpisz? - spytał F'aivg - Wy, ludzie dosyć długo śpicie. A za chwilę pierwsza walka.
- Pierwsza walka? - Ailegh uniósł brwi - Ciekawe, z kim, lub czym będę walczyć...
- Na początek zawsze walczymy z głodnym wilkiem... tresowanym - odparł Khajiit - Pytałem strażnika - Nagle drzwi do pokoju niewolników otwarły się z trzaskiem i do dormitorium wszedł argoniański strażnik. Jak zwykle gestem kazał Aileghowi iść za nim.
- No, to powodzenia z pierwszą ofiarą, łowco - Khajiit uśmiechnął się.
- Dzięki - odparł Redgard i poszedł za strażnikiem.
Tym razem Argonianin zaprowadził go do wielkich drzwi, które widział, gdy pierwszy raz zjawił się w Rzeźni. Tuż przed drzwiami stał Owyn. Na widok Ailegha nauczyciel zmarszczył brwi i rzekł:
- No dobra. Teraz będziesz miał swoją pierwszą walkę, Redgardzie. Zobaczymy, czy nauka walki wręcz Ci pomogła, czy może zeżre Cię głodny wilk. A jak mówię, że jest głodny, to na pewno jest. Pamiętasz chyba, jakie masz wyprowadzać ciosy, prawda? - Ailegh skinął głową - To dobrze. Teraz idziesz tam, na górę.... Szczurze Areny. - Po tych słowach Owyn otworzył wielkie drzwi i gestem kazał Aileghowi nimi wyjść na arenę. Redgard przeszedł przez drzwi, a te się za nim zatrzasnęły.
Niewolnik znajdował się teraz w korytarzyku brudnym z krwi na ścianach, podłodze i suficie. Przed nim, kilka metrów dalej, znajdowało się wejście na Arenę. Widział smugi światła przechodzące przez kraty. Ailegh przez chwilę się wahał, ale po jakimś czasie zaczął pewnie iść przed siebie, wprost na Arenę. Czuł już odór martwych ciał i krwi. Gdy Redgard doszedł do kraty, usłyszał głos "komentatora" Areny. Od razu po głosie poznał, że to Cesarski. Komentator zaczął mówić:
- Drodzy obywatele Cesarstwa! Witam was na Arenie Miasta Cesarskiego! Dzisiejszy dzień rozpocznie się od walki.... człowieka z bestią! Z lewej strony zobaczycie Redgarda, sprowadzonego z małej wioski Farfang, z drugiej strony wybiegnie wygłodniały wilk! Jest to walka na śmierć i życie, więc polecam, by Redgard dał z siebie wszystko!
W uszach Ailegha zaczęły dudnić krzyki i wiwaty. Wszyscy ludzie, pół-ludzie, i prawie-ludzie patrzyli w jego stronę, w stronę ofiary losu, która w jakiś sposób znalazła się w najgorszym miejscu na świecie. Arenie, gdzie nikt nie wracał żywy po przegranej walce. Arenie, gdzie śmierdziało krwią i martwymi ciałami. Arenie, gdzie jest minimalna szansa... że może wyjść na wolność. Gdy tylko wygra walki. Dużo walk. Komentator przemówił:
- ...Więc przekonajmy się, z jakiej gliny ulepiony jest Redgardzki pomiot! Oooopuuuścić kraty! - Na te słowa krata przed Aileghiem i wilkiem z trzaskiem otworzyła się. Redgard wybiegł na Arenę pełną piasku mokrego od krwi. Wszędzie widać było ciała nieszczęśników, którzy nie mieli szansy na wygraną nawet z pierwszym przeciwnikiem. Z przeciwnego boksu wybiegł wilk z pianą na pysku. Ailegh rozruszał nadgarstki i stanął w miejscu czekając na wilka. Wilk powolnym i nieufnym krokiem zaczął zbliżać się do niewolnika. Nagle krok przerodził się w bieg i.... Ailegh czuł smród z paszczy wilka. Czuł krew tych, którzy nie przeżyli. Czuł ból. Krew. I zadziałał.
Łapiąc wilka za kark, z potężnym zamachem rzucił go na bok i szybko się podniósł. Wilk był jeszcze lekko oszołomiony, więc Redgard z rozpędu kopnął go w pysk. Zwierzę zawyło z bólu, poleciało kilka kłów i trochę krwi. Teraz najniebezpieczniejszą bronią wilka były jego pazury. Ailegh dobrze o tym wiedział, bo w Farfangu miewał spotkania z wilkami. Szybko więc podbiegł do leżącego zwierza i oburącz złapał go za jedną łapę, po czym wykręcił ją i wygiął. Słychać było trzask złamanych kości. Tłum wiwatował. Redgard przypomniał sobie słowa Owyna podczas jednego z treningów: "Jeśli zadasz pierwszy cios, zadasz i ostatni.". Niewolnik złapał za głowę wilka. Pierwszy cios zadał. Czas na ostatni. Przekręcił łeb wilka łamiąc mu kark. Zwierzę nie zdążyło nawet zawyć. Tłum wrzeszczał i wiwatował z radości i pragnienia krwi. "....zadasz i ostatni.", te słowa rozbrzmiewały w głowie Ailegha niczym echo. W końcu komentator przemówił:
- Drodzy obywatele Cesarskiego Miasta! W pojedynku bestii z człowiekiem, człowiek zwyciężył! Szczurze Areny, wróć teraz do swojego boksu i porozmawiaj ze swoim nauczycielem. Zasłużyłeś na to, niewolniku. - Po tych słowach Redgard skierował się w stronę Rzeźni pod Areną. Krata za nim zamknęła się z trzaskiem. Ailegh wszedł do podziemi, gdzie czekał już na niego Owyn z tajemniczym uśmiechem. Gdy nauczyciel go dostrzegł, podszedł do niego i poklepał go po ramieniu, po czym rzekł:
- Dobra walka. Widziałem wszystko z trybun. Adrenalina wzrosła, gdy "prawi obywatele" wrzeszczeli i wiwatowali, prawda? - Redgard skinął głową - No dobra, umyj się wodą z tamtego wiadra - Owyn wskazał na żelazne wiadro stojące przy wejściu do Areny. - Jak się umyjesz, wróć do swojego śpiwora... Szczurze Areny. - Owyn uśmiechnął się i poszedł w stronę swojego pokoju. Redgard podszedł do wiadra i zmył krew z twarzy i rąk. Po zmyciu z siebie krwi, wszedł do dormitorium gdzie czekał już na niego F'aivg. Khajiit na widok Ailegha uśmiechnął się.
- Widzę, że przeżyłeś. - rzekł człowiek-kot - Redgard który spał w Twoim śpiworze wykrwawił się na piachu. Jednak nie byłeś zwierzyną, tylko łowcą.
- Tak jakby. Nie poszło mi źle, jeśli o to Ci chodzi. Ten wilk rozciął mi tylko skórę na ramieniu, ale to nic. - Ailegh uśmiechnął się.
- No cóż... - Khajiit położył się na śpiworze, Redgard wziął z niego przykład i zrobił to samo. - U nas, w Elsweyr każdy Łowca, czyli mężczyzna w wieku 20 lat, musi udowodnić, że jest już silny, i ma za zadanie pokonać trzy górskie lwy. Niezły ma z tego trening. Chyba, że lwy go rozszarpią na kawałki. - F'aivg cicho się zaśmiał. - Ale Ci, którzy nie przeżyją tego testu, zostają zapomniani przez każdego i nie są warci uwagi, nawet po śmierci. - Khajiit uśmiechnął się.
- Jeśli nie masz nic przeciwko... - zaczął Ailegh, lecz F'aivg mu przerwał - ...to idź spać. Przyda Ci się odpoczynek po tej walce. - człowiek-kot spojrzał na Redgarda znacząco.
- Zmęczony łowca jest łatwą ofiarą... - zaczął Khajiit, ale Ailegh już spał swoim typowym, twardym snem.
The post has been approved 0 times
|
|